Męska reprezentacja Polski szczęśliwie wygrała turniej czterech Narodów. Podczas rozegranego w Opolu w Stegu Arenie w dniach 28-29 grudnia turnieju, w pierwszym dniu w meczu z Japonią podopieczni trenera Piotra Przybeckiego (na meczu był także ojciec Antoni były zawodnik i trener) przez większą część meczu przegrywali dwoma a nawet trzema bramkami jednak końcówka należała do naszego zespołu i pozwoliło to doprowadzić do remisu.
O wejściu do finału (po drugim meczu okazało się, że spotkamy się z Rumunią) decydowały rzuty karne. Michał Daszek ostatnim trafieniem dał zwycięstwo naszej reprezentacji, w której w czasie gry z dobrze wyszkolonymi technicznie i szybkimi Japończykami, Polacy grali pod koniec dobrze w obronie a debiut Kowalczyka na środku rozegrania napawał optymizmem na mecz o Puchar.
W drugim dniu Japonia wygrała zasłużenie z Czechami, prezentując grę siedmiu na sześciu lub nawet pięciu.
Mecz z Rumunią Polacy zaczęli wyśmienicie od prowadzenia 4:1 jednak w drugiej odsłonie mecz się wyrównał. Dobrze bronił Kornecki, tym razem na środku grał Kondratiuk. Końcówka tego spotkania to gra nerwów. Dobrym posunieciem było w ostatniej minucie wejście Pawła Salacza, który po zasłonie, umożliwił doprowadzenie do kolejnego, jak się okazało końcowego remisu, akcję wykończył Czuwara. Rzuty karne to próba nerwów. Zdjęcia sport.tvp.pl
Po pięciu kolejkach był nadal remis 3:3, jednak pozwolono powtórnie wykonywać rzuty karne wcześniej wyznaczonej piątce. Gdy w bramce stanął Adam Malcher Rumun przerzucil piłkę nad bramką i nasz bramkarz wpadł w objęcia kolegów. Za najlepszego zawodnika uznano Korneckiego, któremu upominek wręczał Piotr Czaczka. Mecze sędziowali polscy sędziowie.
Wartościowa próba dla naszego zespołu ostatecznie zakończyła się szczęśliwie a w opolskiej hali emocji było ze względu za rzuty karne bardzo dużo. Inne zdjęcia na naszym profilu Facebook.